Playlist

niedziela, 3 stycznia 2016

Życzenia Noworoczne+Trochę informacji o moim Sylwestrze.

Hey!
Dwa dni temu zaczął się już 2016 rok. Z tego powodu chciałabym Wam życzyć udanego 2016 roku, ponieważ wczoraj zupełnie zapomniałam o życzeniach. No i żeby post nie był taki bardzo krótki, myślę, że opowiem Wam co nieco z mojego sylwestra. Tak mniej więcej to, co pamiętam. A więc...

Wieczór i noc nie zapowiadał się zbyt dobrze. Co roku czuję się doskonale, patrząc i czując, jak zmienia się rok. Jednak tej nocy nie było zbyt dobrze. Każdego dnia spędzam czas przed telefonem, tak dla zabicia czasu, ponieważ odkąd miałam urodziny, nic praktycznie mnie nie interesuje. Nie pamiętam dokładnie, czy siedziałam na fotelu czy na łóżku, w każdym bądź razie zaczął mnie boleć brzuch i było mi niedobrze. Nie bolał mnie brzuch tak, jakbym musiała wyjść do toalety, jednak tak, jakby ktoś kłuł mnie igłą. Zazwyczaj gdy kłuje mnie brzuch, okazuje się, że nic nie jadłam. Czasem tak jest, gdy pójdę do szkoły, a nic nie zjem. Tak więc na początku nie powiedziałam o tym nikomu, no bo przecież niedługo miał być 2016 rok, a ja się tak źle czuję. Zazwyczaj gdy jest mi niedobrze, mam smutną minę i praktycznie chcę się rozpłakać, by o tym nie myśleć. Potem powiedziałam o tym dziadkowi i znów siedziałam na łóżku. Jak co wieczór, mój dziadek ogląda Telewizję Trwam. Tak, przyznaję, że nie jest to dla mnie czymś nowym, tym bardziej że jestem do tego przyzwyczajona. Tak więc po różańcu ogląda jeszcze coś, a potem normalny film. Nie wiem dlaczego, ale wyjątkowo często kładzie się o 21:50, tak gdzieś o 22:00. Ale gdy powiedziałam mu o tym bólu brzucha, dodałam, żeby nie kładł się spać o tej porze co zwykle, bo chcę popatrzeć na fajerwerki i bym przestała się źle czuć. Minęło kilka minut, może i pół godziny, wyłączył telewizor. Tak więc byłam skazana na położenie się do łóżka. Oczywiście nie zmrużyłam oka, bo nie miałam zamiaru przespać niczego. Gdy nie chce mi się spać albo nie mogę zasnąć, zazwyczaj patrzę się w okno, czasem do kąta, a niekiedy przekręcam się z boku na bok i stukam palcami w ścianę. Tak, że np. dwoma palcami ,,idę'' po ścianie. Po prostu nie mogę spać. Oczywiście kilka minut rozmawiałam z dziadkiem, by ten czas minął. No i akurat przestałam się źle czuć, ale jeszcze trochę chciało mi się wymiotować. Wkrótce przestałam rozmawiać z dziadkiem i kręciłam się to w jedną, to w drugą stronę na łóżku. Cały czas miałam otwarte oczy. Czasem, gdy widziałam, że puszczają już fajerwerki, wstawałam z łóżka i przyglądałam się niebu. No i może to dziwnie zabrzmi, ale po kilku wstawaniach, oglądaniach, postanowiłam, że zasnę. Że czemu to ja nie śpię, przecież chyba czas na sen. Tak więc to również może wydać się dziwne, a nawet śmieszne, ale postanowiłam że zmrużę wreszcie oczy i poproszę Boga, by mnie obudził o północy. Ale oczywiście jak to w ostatni dzień roku, czy bym chciała czy nie, i tak nie zasnę. Tak więc znów zaczęłam wstawać, oświecać światło, by zobaczyć, która jest godzina. Pamiętam, że kiedy wstałam, by się napić, była jakaś 23:15 albo 23:45. Tak więc znów się położyłam i czuwałam. No i nie wiem, która była godzina, ale wstałam wreszcie i zaczęłam wyglądać przez szybę. Potem wstał mój dziadek, oglądaliśmy niebo i fajerwerki. Potem wpadłam na pomysł, żeby nagrać wszystko. No i że w sumie chcę mieć pamiątkę z tego sylwestra. Nagrywałam chyba jakieś 17 minut. Później patrzyłam znowu na niebo i położyłam się do łóżka. Fajerwerek było mało, więc chciałam zasnąć. No i wcale nie wiem, kiedy zasnęłam. Ale powiem Wam, że trochę było mi wesoło i trochę smutno. Wesoło dlatego, że w sumie jest ostatni grudnia, kiedy to zleciało, tak szybko, a smutno dlatego, że stary rok odchodził, a ja wcale nie chciałam nadejścia nowego roku. Że znów muszę się pożegnać ze starym rokiem. I dodam, że nie był to dość dobry Sylwester. Pamiętam, że kilka lat temu właśnie spałam w Sylwestra, ale obudziła mnie ciocia i chciała, bym zobaczyła fajerwerki. I kiedyś było tak dużo tych światełek (fajerwerków), niebo zapełnione nimi, ,,na środku nieba'' tyle tych fajerwerków, a teraz? Parę na krzyż, w ogóle do dupy. Kiedyś to strzelali, a teraz może poszło jakieś 40-60 fajerwerków i tyle. Jeszcze kilka lat temu było ich bardzo dużo i aż przyjemnie się patrzyło, takie kolorowe niebo. Ale nie było źle. Powiem, że nawet zrobił się dzień. Kilka metrów od naszego balkonu puścili fajerwerki, jakby taka wyrzutnia i kilka fajerwerków na raz. Jedna tak wystrzeliła, że praktycznie zrobił się dzień. Tak żółto.
Tak więc to by było chyba na tyle. Post był dość długi, ale za to może ciekawy. Dziękuję za czytanie. A jaki był twój Sylwester? Czy podzielisz się z nami swoją historią? Czekamy na komentarz z twojej strony. I co myślisz o moim Sylwestrze? Czy był aż tak zły? A może wręcz dobry, gdzieniegdzie śmieszny?
   Jeszcze raz dzięki.
                                                                                                                  ~Czarna250Rock.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz